Hej!
Dostajesz tego maila, bo zapisałeś/aś się na newsletter informujący o nowościach w serwisie informatykzakladowy.pl.
|
|
|
|
Kulisy bloga po raz drugi czyli podsumowanie pierwszego roku blogowania |
|
|
|
Minęło pierwszych dwanaście miesięcy istnienia bloga Informatyk Zakładowy. W roku 2020 serwis odwiedziło 200 tysięcy czytelników, liczba obserwujących na Facebooku i Twitterze przekroczyła 3.5 tysiąca, newsletter zasubskrybowało ponad 500 osób a sam blog był cytowany w mainstreamowej prasie, radiu i telewizji.
Po raz drugi macie okazję zajrzeć za kulisy - poznając pełne statystyki oglądalności i wynik finansowy. Blogerzy rzadko dzielą się takimi danymi, bo każdy chciałby sprawiać wrażenie większego, niż jest, no a statystyki często zawierają okresy spadków a nie wzrostów, więc pierwszym odruchem jest raczej ukrycie tego faktu.
Pamiętam jednak, z jakim zainteresowaniem czytałem teksty Michała Szafrańskiego, Oli Budzyńskiej i Maćka Aniserowicza - gdy pisali o rozwoju serwisów Jak oszczędzać pieniądze, Pani Swojego Czasu i devstyle.pl. Dziś moja kolej na podzielenie się informacjami z zaplecza oraz wrażeniami z rozwijania bloga od zera, yyyy..., do tera.
Jako subskrybent newslettera czytasz niniejsze podsumowanie tydzień przed publikacją na stronie internetowej. Dziękuję!
|
|
|
|
Poniżej rozwinę wątki zarysowane w artykule podsumowującym pierwszych pięć miesięcy bloga, który opublikowałem pod koniec maja.
W skrócie: nieco ponad rok temu zacząłem myśleć o takiej formie monetyzacji mojej wiedzy z zakresu IT, która mogłaby się skalować niezależnie od poświęconego czasu. Czyli nie płatne zlecenia albo prowadzenie szkoleń, lecz np. kursy online. Pomyślałem, że mógłbym wejść w kooperację z istniejącymi serwisami poświęconymi bezpieczeństwu, bo ich oferta składała się prawie wyłącznie ze szkoleń prowadzonych osobiście. Jako demo mojego warsztatu i umiejętności przygotowałem Kurs Obsługi Menedżera Haseł.
Niestety, nikt nie był zainteresowany takim modelem współpracy. Może to i dobrze, bo kilka miesięcy później przyszła pandemia COVID-19 i cała branża security przestawiła się na webminary, lajwy i onlajny realizowane własnymi siłami.
Spróbowałem płatnej reklamy, tu nie było nawet cienia szansy na rentowność. Było jasne, że jedyną szansą rozwoju jest zbudowanie własnej marki i wiarygodności. Uznałem, że najlepszym sposobem będzie założenie autorskiego bloga - zaplanowałem tempo jednego artykułu na tydzień i zacząłem pisać. U progu 2020 miałem więc jeden kurs online, jeden landing page odwiedzony w ciągu kwartału przez kilkaset osób (kosztem kilkuset złotych), czterech followersów na Facebooku, jednego na Twitterze (nie wiem, skąd się wziął) oraz praktycznie zerową rozpoznawalność.
|
|
|
|
Po roku blogowania rzeczy mają się następująco: 51 artykułów, około 200 tysięcy unikalnych czytelników zliczonych przez Google Analytics, 337 tysięcy odsłon, 2800 followersów na Twitterze, 1200 obserwujących na Facebooku i 500 subskrybentów newslettera.
Sukces? Cóż, ambicje cały czas wyprzedzają rzeczywistość, ale gdyby ktoś rok temu zaproponował mi takie statystyki - wziąłbym je w ciemno. O oglądalności jeszcze napiszę, jakie były opinie czytelników?
Ano, w listopadzie dostałem następującą laurkę laurkę od Adama Haertle z Zaufanej Trzeciej Strony, oto fragment zapowiedzi konferencji Oh My Hack.
|
|
|
|
Takie słowa z ust weterana polskiej branży security dają mi naprawdę niesamowity napęd do dalszego pisania. Dostałem też od czytelników wiele pochwał za tłumaczenie złożonych tematów w zrozumiały sposób i za to, że… moje artykuły są długie. Plagą dziennikarstwa (i „dziennikarstwa”) internetowego jest publikowanie treści składających się z 2-3 zdań relacji oraz jednej banalnej frazy udającej analizę. U mnie można przeczytać artykuły wchodzące w dany temat naprawdę głęboko. Piszę takie teksty, jakie sam lubię czytać.
|
|
|
|
Choć blogowanie zacząłem od lekkich artykułów związanych z bezpieczeństwem i efektywnym wykorzystaniem komputerów, to pierwsze znaczące wzrosty oglądalności przyszły wraz z cyklem artykułów związanych z pandemią i „pandemicznymi” aplikacjami mobilnymi. Spośród 10 najpopularniejszych artykułów aż połowa dotyczyła aplikacji Kwarantanna Domowa oraz ProteGO Safe (nazwę zmieniono na Stop COVID).
Przez wiele miesięcy zmagałem się z tym, że choć w dniu premiery niektóre teksty były czytane tysiące razy (zwłaszcza gdy artykuł trafił na pierwszą stronę Wykopu, co udało się ładnych kilka razy), to już 2-3 dni później statystyki wracały do zwyczajowych stu-dwustu odwiedzających dziennie. Ja chciałem widzieć stabilne wzrosty po każdej nowej publikacji. Co z tym zrobiłem? Haha, a co niby mogłem zrobić - pisałem dalej. Jeśli komuś podoba się mój styl, to po pierwsze musi mieć do dyspozycji archiwum istniejących tekstów, po drugie regularnie dostawać kolejne - wówczas zostanie stałym czytelnikiem i poleci bloga znajomym.
Jeśli mowa o dziennej oglądalności serwisu, na wykresie z Google Analytics widać szpilki i w zasadzie nic więcej.
|
|
|
|
Logarytmiczna skala Y pozwala dostrzec, że oglądalność rośnie.
|
|
|
|
Trend widać wyraźniej na wykresie, w którym dodałem dwutygodniową medianę oglądalności (grubsza kreska). Medianę liczymy patrząc na oglądalność z 7 dni w przód / w tył i obierając wartość środkową. Jeśli w jakimś dniu mediana wyniosła np. 1000 czytelników - to znaczy, że w okresie dwóch tygodni połowa dni miała mniej a połowa - więcej odwiedzających. Uwaga, nadal skala logarytmiczna.
|
|
|
|
Poniżej to samo, ale ze skalą liniową i linią trendu - jest wzrost, choć jego tempo maleje. Widać natomiast, że od połowy roku dwutygodniowa mediana nie schodziła poniżej 200 odwiedzających a przez ostatni kwartał utrzymuje się powyżej 400 osób dziennie.
|
|
|
|
Wraz ze wzrostem liczby obserwujących w social mediach, rośnie też możliwość samodzielnego generowania ruchu. Na początku jest to oczywiście problem jajka i kury - nikt cię nie czyta, więc nikt cię nie poleca, więc nikt nowy cię nie czyta i kółko się zamyka. Ponownie kłaniam się w stronę Zaufanej Trzeciej Strony i publikowanego tam cyklu Weekendowa Lektura, gdzie pojawiały się linki do większości moich tekstów. W pierwszych tygodniach działania bloga było to źródło odpowiedzialne za znaczną większość poniedziałkowych odwiedzin na blogu.
Teraz mam już ten komfort, że informację o nowych artykułach jestem w stanie rozkolportować samodzielnie. Staram się przy tym unikać nachalnych clickbaitów w tytułach ( „10 najlepszych sposobów…”, „Nie uwierzycie co stało się potem…”), więc wtyczka Yoast SEO w Wordpressie regularnie alarmuje, że tytuły i nagłówki są za mało hałaśliwe.
|
|
|
|
Oto wykres ilustrujący czytelnictwo sześciu najpopularniejszych tekstów z roku 2020
|
|
|
|
Wraz z kolejnymi artykułami nabieram coraz lepszego wyczucia, co będzie się klikać lepiej, a co gorzej. Artykuł o Family Linku (5. najlepszy) był pisany z pełnym przekonaniem, że dobrze się poindeksuje w Google (zwłaszcza z wieloma komentarzami powielającymi typowe frazy wyszukiwania) - i faktycznie, jego oglądalność systematycznie rośnie.
Pewniakiem był tekst o tym, czy rząd przepłacił za aplikację Kwarantanna Domowa (4. najlepszy) - żaden zawodowy dziennikarz nie byłby w stanie samodzielnie oszacować kosztów produkcji oprogramowania, więc tu dostarczałem unikalną wiedzę przedmiotową.
Absolutnym i stuprocentowym pewniakiem był też przełożony z angielskiego artykuł o fotografii obliczeniowej (numer 1). Oryginał napisany przez Wasilija Zubariewa czytałem oszołomiony rozmachem i kompletnością tematu. Tłumaczenie tekstu i polonizacja obrazów pochłonęły masę czasu, ale tekst wdarł się przebojem na Wykop, dzięki czemu mogłem popatrzeć sobie na taki widoczek:
|
|
|
|
Były niespodzianki pozytywne - np. tekst o emotikonkach, którego popularność wynika z zaskakująco dobrej pozycji w wyszukiwarce - i negatywne - gdy puszczałem jakiś fajny (moim zdaniem) tekst, który przepadał praktycznie bez echa.
Inna sprawa, że niektóre artykuły (np. ten o obsłudze Androida przez osoby z niepełnosprawnościami) nie miały szans na szersze zainteresowanie, a i tak chciałem je napisać i opublikować. To chyba zresztą dobre podsumowanie tematyki bloga - piszę o tym, co wydaje mi się ważne, zabawne lub interesujące.
|
|
|
|
Czasem tekst powstanie w godzinę a czytają go tysiące ludzi, innym razem kilka długich wieczorów tworzę coś, co na końcu robi klapę. Nic dziwnego więc, że mój nastrój jako autora jest czasem lepszy, czasem gorszy. Notowałem więc sobie wydarzenia z życia bloga, aby zapamiętać emocje przeżywane w różnych sytuacjach. Oto przykładowe wpisy z pamiętniczka:
|
|
|
|
9 lutego - Z3S podlinkowała tekst o Family Linku, 2 tysiące odwiedzających w cztery dni! Jedenastu followersów na Twitterze, piętnastu obserwujących na fejsie; zbieram się na odwagę i zapraszam facebookowe kontaktu do obserwacji strony
-
25 lutego - 100 obserwujących na fejsie, zaczynają dołączać pierwsi nieznajomi
23 marca - tekst o Kwarantannie Domowej przeleciał przez Wykop, na blogu pierwsze komentarze, Facebook 130, Twitter 24
25 marca - pierwsza cytowana w prasie wypowiedź ekspercka, szkoda że nie linkują (potem okaże się, że prawie nigdy nie zobaczę przy cytacie linków do strony)
30 kwietnia - tekst na temat umowy o produkcję Kwarantanny Domowej, linki: Wykop+Z3S+Sekurak, 15 tysięcy czytelników w dwa dni; Facebook 263, Twitter 500
7 lipca - w Google Search Console wszystkie wskaźniki robią się pomarańczowe, strona jest za wolna, przestawiam DNSy na Cloudflare, włączam cache’owanie obrazków i javascriptów
17 lipca - ostatni hit był pod koniec kwietnia, w czerwcu nic już nie żarło, zaczynam sądzić, że skończyłem się jako autor. Puszczam tekst o tym, że ProteGo Safe nie działa. Linkują Wykop+Z3S+Niebezpiecznik, 14 tysięcy czytelników jednego dnia. Może się jednak nie skończyłem.
7 sierpnia - puszczam tekst o fotografii obliczeniowej, 800+ ludzi naraz, dobrze że włączyłem tego Cloudflare, bo inaczej jedna maszynka za oceanem by nie uciągnęła. Facebook 536, Twitter 1462 ale w kilka dni oba liczniki podskoczą o kilkaset oczek
17 października - hat trick, artykuł cytują Z3S+Niebezpiecznik+Sekurak
6 listopada - tekst o tym, dlaczego nie da się skutecznie nakazać instalacji aplikacji mobilnej, nikt nie linkuje ale samodzielnie wygenerowany zasięg to 6k odsłon. Facebook 1049, Twitter 2330.
12 grudnia - liczba dziennych odwiedzin spada poniżej 400, potem poniżej 300, psuje mi to humor
-
14 grudnia - puszczam tekst o SLPS, wiele miłych komentarzy mailem a potem podlinkowany (rzadkość!) cytat w Wyborczej, poprawia mi to humor. Facebook 1254, Twitter 2596
|
|
|
|
Jak widać - raz na wozie, raz w nawozie. Zazwyczaj mam rozgrzebanych kilka artykułów naraz i jeśli w jednym złapię blokadę, zostawiam go na kilka dni i piszę co innego. Wena z reguły szybko wraca.
|
|
|
|
Blog to hobby, które nie przynosi mi obecnie dochodów; utrzymuję się z etatowej pracy programisty w polskim software house PGS Software. Blogowanie łączę z aktywnościami rodzinnymi, sportowymi, towarzyskimi i tak dalej - to sprawia, że czasem ucierpi któryś z tych obszarów, czasem regularność publikacji a czasem czas na sen.
Przychody pieniężne z całego roku 2020 to:
- 294 zł ze sprzedaży 6 szt. kursu
- 500 zł jako honorarium od Fundacji Panoptykon za współautorstwo tekstu o ProteGO Safe.
Do tego dochodzą (niezrealizowane jeszcze) korzyści z programów afiliacyjnych, które zastosowałem kilka razy w linkach do produktów wymienianych w blogonotkach (np. tekst o backupach odsyłał do porównania cen dysków przenośnych). W programie partnerskim Ceneo zgromadziłem 30 zł, w AliExpress - $18 (~67 zł), w Backblaze spektakularne $1.34 (5 zł).
Razem przychody zamykają się więc kwotą 800 zł (przed opodatkowaniem) plus 100 zł w pamięci.
Koszty w roku 2020 (część z nich pojawiła się w poprzednim tekście, ale tu podsumowuję wydatki poniesione w minionym roku, gdy blog działał już w obecnej postaci):
- dwie domeny w nazwa.pl - 295 zł
- hosting w dreamhost.com - 477 zł
- Vimeo Plus - 330 zł
- iFirma - 184 zł
- karta płatnicza - 72 zł
- rejestracja tytułu prasowego w Sądzie Okręgowym - 100 zł
- porady prawne - 307 zł
- e-book Mindfluencer - 69 zł
- mikrofon Mozos Mkit-900Pro - 159 zł
Łączne koszty wyniosły 1993 zł.
Widać, że póki co blog Informatyk Zakładowy nie jest żyłą złota, natomiast jako hobby spokojnie mieści się w kwotach, jakie trzeba wydać na średnio zaawansowane wędkarstwo. Chyba, że miałbym sam sobie wystawić fakturę za kilkaset godzin spędzonych nad klawiaturą. Łooo, panie, to nie byłyby tanie rzeczy.
Notka dla wnikliwych: nie jestem płatnikiem VAT, więc nie podaję rozbicia na netto i brutto bo wszystko mam brutto. Nie podaję też żadnych kosztów ZUS, bo pracuję na etacie i to w jego ramach mam opłacone wszystkie składki i zaliczki. Prowadząc działalność gospodarczą odprowadzam tylko składki zdrowotne, które prawie w całości wracają z corocznym PIT-em, więc nie trafiają na tę listę. Na dobrą sprawę tak mała skala operacji sprawia, że mógłbym prowadzić bloga w ramach działalności nierejestrowanej, ale wiąże się to z pewnymi problemami, np. niechętnie podchodzą do takiej sytuacji operatorzy płatności. Łatwiej więc utrzymywać aktywną działalność gospodarczą i nie martwić się tłumaczeniem na każdym kroku, co to jest działalność nierejestrowana.
|
|
|
|
Przywołane we wstępie marki osobiste są przykładem tego, że twórca poczytnego bloga jest w stanie skutecznie wypromować wśród swojej społeczności produkty zarówno cyfrowe (np. kursy, szkolenia) jak i fizyczne (np. kalendarze czy książki).
Mój kurs obsługi menedżera haseł powstał w nieco innej sytuacji, ale teraz towarzyszy blogowi i stanowi dobrą ilustrację produktu na który nikt nie czekał. W zeszłym roku sprzedało się go 6 sztuk po 49 zł, na łączną kwotę 294 zł (plus jedna kupiona i zwrócona - kupujący przekonał się, że wszystko już wiedział a ja przyjmuję zwroty bez podawania przyczyn przez 30 dni od zakupu).
Zanim więc podejmę jakiekolwiek nowe przedsięwzięcia, będę najpierw weryfikował pomysł u odbiorców ceniących moją pisaninę, czyli przede wszystkim was, subskrybentów newslettera. To się już zresztą zdarzyło w zeszłym miesiącu - wysłałem maila ze znakomitym pomysłem, poprosiłem o opinie a odezw był… niewielki i daleki od entuzjazmu. Sytuacja jasna i prosta - pomysł trafia na półkę jako nierokujący a ja zaoszczędziłem tygodnie lub miesiące pracy.
Przy okazji - procent otworzeń moich maili wysyłanych subskrybentom to 55-65% i nie wiedziałem, czy to mało, czy dużo. Z materiałów Maćka Aniserowicza o Mailketingu wynika, że jest dobrze.
|
|
|
|
Żałuję trochę, że nie spisałem sobie założeń i planów, które snułem późną jesienią 2019. Teraz nie pamiętam już, jaki poziom oglądalności był moim oczekiwanym a jaki - wymarzonym. Niezależnie od tego osiągnięte rezultaty cieszą a pochwały czytelników przynoszą mnóstwo satysfakcji. Dziękuję!
Nie mam więc wątpliwości - kontynuuję pisanie bloga. Obszarów do eksploracji nie zabraknie, w notatkach z pomysłami na kolejne artykuły od dawna mam kolejkę ponad 50 tematów, nowe pojawiają się szybciej, niż jestem w stanie realizować istniejące.
Co oprócz pisania? Kiełkuje mi w głowie kolejny pomysł na usługę, podzielę się nim z wami, gdy nieco się rozwinie i dojrzeje.
Chcę też przerobić trzy odcinki poradnika „Kopie bezpieczeństwa w domu i małej firmie” na darmowego e-booka, ale nie bardzo umiem w DTP i grafikę. Szukam kogoś, kto pomógłby mi w projekcie graficznym i złożeniu PDF-a. Oczywiście za pieniądze, nie wpis do portfolio, jakaś stopka z podpisem i linkiem też się zmieści.
Pierwsza gawęda o kryptowalutach spotkała się z miłym przyjęciem a transmisja na żywo jest ciekawym urozmaiceniem. Będą więc kolejne gawędy: o historii Transportoida, o Fidonecie, o kryptowalucie Ethereum. Terminy będą ogłaszane wszystkimi kanałami - na blogu, w social mediach, przez newsletter.
|
|
|
|
Cały wpis wyszedł dość osobisty, więc na zakończenie wrzucę jeszcze linka do Rozmowy Kontrolowanej, do której zaprosili mnie Adam Haertle i Adam Lange. Rozmawiamy o moich początkach w IT, ścieżce kariery, Transportoidzie, niezamówionym teście bezpieczeństwa aplikacji mobilnych polskich banków i nie tylko - zapraszam do obejrzenia.
|
|
|
|
Trzymajcie się zdrowo! Tomek Zieliński
PS: jak zwykle - w razie pytań po prostu odpisz na tego maila.
|
|
|
|
|