2. Jak znalazłam motywację do działania? 💪
Prowadzę firmę – i jak każdy medal, ten też ma dwie strony…
Kiedy moja córka ma w szkole przedstawienie, to nie muszę pytać szefa o zgodę, żeby wyjść z pracy godzinę wcześniej i następnego dnia wstać o 3 rano, żeby o 4 wyjść na autobus, a o 5 siedzieć przed biurkiem i nadrabiać zaległości…
Ale prowadzenie firmy to też odpowiedzialność za swój czas i osiągnięte rezultaty.
Jeśli pracuję nad sprawą przedsiębiorców, nie mam problemu z deadlinami, tak samo w przypadku płacenia podatków, wynagrodzeń i ZUS.
Dlaczego?
Bo te zadania od kogoś otrzymuję, ktoś mnie z nich będzie rozliczał i najczęściej nie realizuję ich samodzielnie, np. podatki wylicza mi biuro rachunkowe i wysyłam potwierdzenia przelewów.
Jak to się zatem dzieje, że jeśli mam zrobić coś, co daje mi ogrom frajdy, to zawalam?
Napisanie newslettera, nagranie odcinka podcastu, czy napisanie tekstu na bloga to takie dodatkowe zadania. Nikt nie umrze przecież, jak nie nagram następnego odcinka podcastu.
I przez to bardzo zaniedbywałam te przyjemne obowiązki, a jednocześnie nigdy nie spóźniłam się z płatnością za ZUS czy podatki.
A te zadania, które „czułam”, zostawiałam na szarym końcu, bo przecież nic się nie stanie, jak ich nie zrobię.
Ale stało się.
Bo powód, dla którego zaczęłam prowadzić firmę znikał. Przecież właśnie to mi daje największą frajdę!
I te wyrzuty sumienia – znowu nie nagrałam, znowu nie napisałam, już zaczęłam i wyszło jak zwykle…
Podjęłam tysiące prób, aby to zmienić, ale ta, o której powiem Ci teraz, zadziałała jako jedyna! 🌟
|