W ostatnią niedzielę wzięłam udział w warsztacie Moniki Gomółki, jednej z uczestniczek Szkoły Trenerek Pisania, o której na pewno niedługo usłyszysz! Dawno nie byłam na warsztacie, a to zawsze jest przyjemność, więc zanurkowałam w pytania i ćwiczenia. Pod koniec Monika zapytała: “Co ci dają marzenia?”, a do mnie natychmiast przyszła odpowiedź: marzenia to projektowanie mojego życia.
Marzenia to siła napędowa, moje paliwo.
To jest coś, co nauczyłam się robić w ciągu ostatnich 10 lat. Odkąd “umiem” marzyć, stało się to moim sposobem na życie.
Marzenie znaczy dla mnie tyle, co zastanawiania się czego dokładnie chcę, wypowiadanie tego, pełne zaufanie, że to się wydarzy i ewentualne kroki zabierające mnie w ten kierunek. Wszystkie te elementy są tak samo ważne… (czytaj dalej).
Ja wymarzyłam, a raczej zaprojektowałam sobie całe moje aktualne życie: moją pracę, dom w europie i zimę w Indiach, moją niezależność, moje podróże, mój związek, a ostatnio koszulkę z kościotrupem! Poważnie, w piątek pomyślałam, że chcę taką, a w niedzielę wpadła w moje ręce w stosie ubrań podczas swap-u (czyli wymianki ubraniowej)! Mam też na swoim koncie projektowanie poczty, kiedy bardzo się spieszyłam i potrzebowałam wysłać dokumenty do urzędu skarbowego i miałam na to dokładnie 20 minut przed pociągiem na lotnisko, wymanifestowałam sobie też przepyszne wegańskie hot-dogi w Dreźnie, często tworzę miejsca parkingowe, a już najczęściej planuję, o której mam się obudzić i nigdy nie nastawiam budzika, to się po prostu wydarza.
Praktykuję marzenia jako projektowanie życia od paru dobrych lat i mogę z ręką na sercu powiedzieć, że odkąd to robię, moje życie stało się znacznie łatwiejsze. Nie, to mało powiedziane, stało się cudowne po prostu, wpłynęło na zupełnie inny poziom. Rozwija się przede mną jak magiczny dywan i wszystko, czego pragnę, pojawia się przede mną w idealnym momencie. Oczywiście nie mówię o głupiutkich marzeniach w stylu “chcę teraz natychmiast zimnej coca-coli”, chociaż często to też daje się załatwić. Stało się po prostu dla mnie jasne, że jeśli jestem połączona ze sobą i z naturą, to jestem częścią kosmosu i działam w nim jak dobrze naoliwiony trybik, więc wszystko, co jest mi potrzebne, przychodzi do mnie naturalnie.
Ale lubię też bardzo być obecna i cieszyć się życiem dokładnie takim jakie jest, nie chcąc absolutnie niczego więcej. Robiłam to cały 2024 rok, nie myślałam o tym, co dalej, co więcej, moje życie tak kompletnie się zmieniło na skutek intensywnych marzeń w 2023, że po prostu pływałam w rozkoszy mojej wymarzonej codzienności!
Niedawno, razem z bardzo intensywnym początkiem 2025 roku (jeśli o tym nie wiesz, to może wesprze Cię wiadomość, że jesteśmy w czasie totalnej pralki!!! Mnóstwo osób od grudnia przechodzi przez bardzo trudny czas, który jednocześnie, jeśli dobrze go wykorzystamy i zajmiemy się sobą, może być szalenie transformujący), więc niedawno znów intensywnie zaczęłam marzyć. Praktykuję projektowanie sobie życia prawie codziennie. I jeśli też chcesz zacząć to robić, możesz przeczytać jak tutaj!
|