Mój kolega zwykł mawiać, że odczuwa tylko dwie emocje: złość i głód. W pierwszym odruchu mam ochotę temu zaprzeczyć, bo przecież głód nie jest emocją, ale może coś w tym jest...? Przecież możemy być głodni na naprawdę różne sposoby.
Bywamy głodni spokoju. Snu. Ciszy. Bliskości. Odpoczynku. Bycia kochaną. Zachwytu.
Jakże często, w amoku wypełniania obowiązków, dbania o innych i świat, zapominamy o nakarmieniu siebie. Czasami dosłownie - ja, gdy się stresuję, naprawdę zapominam o jedzeniu - a czasami metaforycznie. Bywa też, że w poczuciu odpowiedzialności, poczuciu winy kumulowanym przez lata, jesteśmy tak stłumieni, że zupełnie nie wiemy już, co nas karmi, co nas odżywia.
Już od dawna zwykłam weryfikować rzeczy, na które poświęcam swój czas właśnie pod kątem tego, czy czuję się po ich robieniu nakarmiona. Czy czuję to takie specyficzne uczucie w środku, w brzuchu, w sercu, że się napełniłam.
To uczucie dają mi najróżniejsze rzeczy. Czasami tulenie kogoś bliskiego, czasami bycie samej w ciszy. Czasami medytacja, czasami dzikie tańce w klubie. Czasami kubek kawy, który ktoś mi zrobi z troski, czasami ten, który ja zrobię komuś.
Taki sposób weryfikacji ma też swoją ciemniejszą stronę, jak pan Grey. ;) Gdy uświadomisz sobie, co Cię karmi - zrozumiesz też, co Ci zabiera. Co zabiera Twoją energię życiową, siłę, chęć do życia. To trudna i ważna wiedza, jeśli tylko chcesz po nią sięgnąć i przyjąć z akceptacją i życzliwością.
Po co to wiedzieć?
Bo wtedy, gdy się wyczerpiesz, gdy dasz siebie dużo, może nawet świadomie za dużo, będziesz wiedziała, jak to odbudować, jak dodać sobie sił. Gdzie pójść, o co poprosić, co sobie podarować, żeby odzyskać energię. Żeby znów mieć siły dla siebie, dla innych, dla świata.
Kiedy TY czujesz się" nakarmiona"? Wiesz?
|