Hej!
Dziś newsletter o blogu, czyli rozważania o oglądalności, sponsoringu, reklamach, narzędziach do e-commerce, koszcie tych narzędzi, opłacalności przejścia na Udemy, sprawie sądowej, social mediach, afiliacjach - i nie tylko!
Po niemal trzech latach blogowania sprawy mają się następująco: 112 artykułów, 550 tysięcy czytelników, 995 tysięcy odsłon, 22 tysiące followersów w social mediach, 3449 subskrybentów newslettera.
Bardziej zainteresowani kontekstem historycznym mogą prześledzić całą kategorię „Statystyki”, pozostałym wystarczą te dwie blogonotki: pierwsza z listopada 2021 w której z pewnym zniechęceniem piszę stojącym w miejscu czytelnictwie; druga - dużo weselsza - ze stycznia 2022, o szkoleniu, którego pierwsza edycja zarobiła prawie 60 tys. zł (a przedsprzedaż drugiej edycji - 80 tys. zł, do tego jeszcze wrócimy).
Uwaga - ten newsletter jest bardzo długi, Gmail wyświetli go do połowy a resztę pokaże po kliknięciu tekstu „pokaż całą wiadomość”. Taka powiększona wersja może być na telefonie mało czytelna - wówczas poszukaj w nagłówku nad ikonkami linku „zobacz w przeglądarce”. Tam będzie wygodniej!
|
|
|
|
Chodzi mi po głowie pewien produkt związany z komunikatorami i social mediami. Za jakiś czas zdradzę szczegóły, tymczasem zaś chciałbym dowiedzieć się, z których social mediów i komunikatorów korzystasz. Krótka ankieta, trzy proste pytania, wyklikanie odpowiedzi zajmie dosłownie moment: |
|
|
|
Ankieta jest anonimowa, dlatego przygotowałem ją poza MailerLite. Wszyscy subskrybenci dostali ten sam link. Możesz go kliknąć albo skopiować do przeglądarki przez schowek. Dzięki!
|
|
|
|
Czytelnictwo bloga i przemyślenia z nim związane |
|
|
|
Jedziemy z podsumowaniem. Najbardziej oczywistym parametrem opisującym bloga jest liczba czytelników. Według danych z Google Analytics minione dwa lata wyglądały następująco:
|
|
|
|
Poniżej te same dane ale na skali liniowej
|
|
|
|
Według danych z Google Analytics, przez minione 365 dni bloga odwiedziło 180 tys. czytelników, którzy wygenerowali 306 tysięcy odsłon. Nie da się nie zauważyć, że trzeci rok blogowania był obiektywnie najsłabszy - liczba czytelników ustabilizowała się na niższym niż uprzednio poziomie, żaden z artykułów nie poniósł się takim viralem, jak kilka „pandemicznych” w 2020, do rzadkości należały dni z ponad tysiącem czytelników. Mediana dziennych odwiedzin spadła z 581 do 544 osób.
|
|
|
|
Czy chciałbym, aby czytelnictwo moich tekstów rosło?
Oczywiście, że tak. Ego nie napompuje się samo. Nadal z tęsknotą wspominam strzały endrofin, gdy licznik pokazywał setki odwiedzających naraz na blogu. Wspaniałe to było uczucie, nie zapomnę go nigdy.
Jakie działania zwiększyłyby ruch na blogu?
Pracując na etacie, przy bieżącym stylu życia - nie jestem w stanie pisać lepiej ani szybciej. Musiałbym więc zmienić profil bloga - publikować wiele razy dziennie krótkie newsy przetłumaczone ze źródeł zagranicznych. Clickbaitowy tytuł, trzy akapity tekstu, obrazek ze stocka, można w ten sposób produkować kilka blogonotek na godzinę.
W ten sposób liczba odsłon i liczba czytelników z całą pewnością by wzrosła. Czy warto? Czy przybliżyłoby mnie to do realizacji celów? A może w zalewie śmieciowego contentu i wszechobecnej portalozy opłaca się tworzyć teksty, których przygotowanie zajmuje tydzień lub dwa? Do tych pytań wrócimy za chwilę.
Jak dziś zarabia się w sieci?
Bardzo polecam cykl artykułów o influencerach autorstwa Sylwii Czubkowskiej i Jakuba Wątora (odcinki: pierwszy, drugi, trzeci, czwarty). Dowiadujemy się, ile wysiłku, wyrzeczeń i kompromisów potrzeba do osiągnięcia zauważalnej pozycji oraz jak ciężko jest potem utrzymać zasięgi, oglądalność i sympatię widzów/fanów. Podstawowa zasada - fake it till you make it czyli za wszelką cenę udajemy, że jesteśmy więksi, niż jesteśmy.
To właśnie główny problem influencerów: zasięgi i zaangażowanie. Nie wystarczy zgromadzić wielu followersów, ci zgromadzeni muszą jeszcze klikać - zarówno serduszka jak i linki sponsorowane. Influencer jest pośrednikiem. Sprzedaje dostęp do oczu i portfeli. Nie byłem nawet przelotnie zainteresowany taką aktywnością a już na pewno nie zechciałbym uzależnić swojego biznesu od social mediów - Instagrama, Twittera czy Youtube’a.
Jak ja zarabiam na blogu?
Od początku blogowania nie ukrywałem, że moim celem jest dzielenie się wiedzą oraz zarabianie na tym. Badałem różne możliwości - najlepiej sprawdziła się produkcja i sprzedaż kursów i szkoleń. Ich liczba będzie pomału rosła. Niektóre będą dostępne w ciągłej sprzedaży (jak Mini-Kurs Process Explorera), inne jedynie cyklicznie (jak Szkolenie z automatyzacji pobierania danych z internetu).
Aby ktoś zapłacił za moją wiedzę, musi najpierw nabrać przekonania, że warto. Muszę przekonać czytelników, że znam się na pewnym temacie i będę w stanie przekazać informacje w sposób spójny i klarowny. Tu dochodzimy do kluczowego pytania - co mnie bardziej przybliża mnie do tego celu? Obszerny artykuł raz na dwa tygodnie czy dwadzieścia clickbaitowych blogonotek po pół strony sztuka?
Sądzę, że pierwsza opcja zadziała lepiej.
A może clickbaitowe blogonotki sprowadzą 10x więcej czytelników, więc nawet mniejsza (procentowo) konwersja przełoży się na większe (kwotowo) zarobki?
Sądzę, że nie.
To tylko moje opinie, mogą być błędne. Utwierdza mnie w nich jednak lektura ciekawego tekstu Cliffa Harrisa pt. „Ten artykuł jest dla ciebie za długi”. Odnalazłem tam siebie i moją wymarzoną grupę docelową - tych, którzy umieją i chcą czytać długie teksty. Znakomita większość użytkowników dzisiejszych social mediów nie bardzo to umie a na pewno nie lubi.
Konkluzja - pogodziłem się z tym, że niszowy blog opowiadający o niszowych tematach raz na tydzień lub dwa, nie zdobędzie zbyt dużej popularności. Popyt na moje szkolenia dowiódł jednak, że docieram do właściwej grupy czytelników. Bonus - nie muszę niczego udawać. Dostajecie prawdziwe liczby i kwoty; dzielę się nimi z przyjemnością.
|
|
|
|
Wycofuję możliwość sponsorowania bloga |
|
|
|
Sponsoring bloga polegał na prezentacji na wszystkich podstronach nagłówka z linkiem i tekstowym ogłoszeniem o treści uzgodnionej ze sponsorem. Pomysł zaczerpnąłem z bloga Troya Hunta. Reklama taka wyglądała, jak na obrazku poniżej.
|
|
|
|
W 2021 roku zarobiłem w ten sposób kilka tysięcy zł, ale chętnych po pewnym czasie zabrakło a ja nie szukałem ich aktywnie. Teraz oferta sponsorowania zostaje wycofana - przy niezbyt dużej oglądalności była średnio atrakcyjna, zaś w takiej formie zawsze budziłaby pytania o niezależność i obiektywność materiałów redakcyjnych.
|
|
|
|
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów opublikował całkiem sensowne rekomendacje [PDF] dotyczące oznaczania treści reklamowych przez influencerów w mediach społecznościowych.
Ujawniam - jako bloger wziąłem udział w kilku konferencjach bez płacenia za wejściówkę, w zamian za promocję wydarzenia na social mediach Informatyka Zakładowego. Od teraz takie współprace będą wyraźnie oznaczane.
A co z reklamą w newsletterze? Przećwiczmy to na żywo:
|
|
|
|
Akademia Debugowania Linuksa to szkolenie w którym odnajdziesz recepty na kilkadziesiąt problemów, z którymi każdego dnia mierzą się administratorzy systemów. Poznasz zagadnienia i sztuczki, które każdemu przydadzą się w codziennej pracy z Linuksem. Autorem jest Jakub Mrugalski, właściciel hostingu mikr.us obsługującego ponad 2000 serwerów VPS.
Kliknij tutaj aby poznać szczegółowy program szkolenia, które zarobiło już ponad ćwierć miliona złotych!
Uwaga! Sprzedaż trwa tylko do końca niedzieli 16.X.2022!
|
|
|
|
I co, oznaczone jak trzeba? Oznaczone. Od siebie dodam, że newsletter projektowy Jakuba to dla mnie kopalnia wiedzy, zalecam zerknąć do archiwów i poważnie rozważyć subskrypcję.
|
|
|
|
Mój zestaw narzędzi do e-commerce |
|
|
|
Poniżej opisuję konfigurację, której użyłem do obsługi Mini-Kursu i przedsprzedaży Szkolenia ze scrapowania. Najpierw będzie opis składników, potem podsumowanie kosztów.
Aby było jasne - żaden z poniższych elementów nie jest obowiązkowy. Możesz przyjmować wpłaty na konto, ręcznie wystawiać faktury, wysyłać klientom informacje dostępowe i tak dalej. Musisz tylko w porę ostrzec kupujących, że np. wpłaty zaksięgujesz jedynie w dni robocze.
Automatyzacja wiąże się z kosztami, ale na pewnym etapie warto je ponieść. W polskim e-commerce króluje BLIK i transakcje natychmiastowe. Poniżej dzielę się opisem swojego zestawu narzędzi, który tworzy konfigurację całkowicie bezobsługową.
|
|
|
|
Serwis, który odbierze pieniądze od twoich klientów i przekaże je na twoje konto. W standardzie znajdziesz przelewy szybkie i zwykłe oraz wpłaty BLIK. Czasem dostępne są opcje w rodzaju „zapłać w Żabce”. Aby przyjmować płatności kartą, konieczna jest osobna umowa - np. z Elavon.
Bramek płatności jest sporo - Przelewy24, TPay, PayU, Paynow, Stripe, Blue Media… Wybór jest szeroki. Wybrałem TPay, w którym koszt przeprocesowania płatności wynosi od 1.20% do 1.39% (warunki z kodem promocyjnym, który znalazłem gdzieś w sieci).
|
|
|
|
Po przyjęciu wpłaty należy wystawić klientowi fakturę. Warto skorzystać tu z takich serwisów, jak inFakt, Fakturownia, iFirma albo Wfirma. Każdy z nich daje możliwość integracji z usługami zewnętrznymi - dzięki temu faktura może zostać wystawiona automatycznie i wysłana pod wskazany adres e-mail.
Dobrze, gdy serwis pozwala na utworzenie osobnego użytkownika mającego wgląd w faktury i opcję eksportu danych w kilku formatach - dzięki temu księgowa może co miesiąc samodzielnie pobrać dane potrzebne do całej firmowej papierologii.
Ja po latach korzystania z iFirmy zdecydowałem się na zmianę - teraz korzystam z inFaktu, który znacznie lepiej prezentuje się od strony wizualnej i jest o połowę tańszy.
|
|
|
|
Mowa o serwisie online, w którym klienci znajdą kupione treści edukacyjne. Tu najtrudniej o dobry wybór, bo jesteśmy ograniczeni do usług i produktów obsługujących język polski i pozwalających na integrację z rodzimymi bramkami lub innymi usługami e-commerce.
Na wyborze platformy edukacyjnej spędziłem najwięcej czasu. Po taniości można temat ogarnąć za pomocą Wordpressa oraz wtyczek do zarządzania uprawnieniami użytkowników. Na drugim końcu skali mamy takie kombajny, jak Kajabi, z którego korzysta w swoich bestsellerowych szkoleniach Maciej Aniserowicz. Tam jakość wiąże się jednak ze zbyt wysoką dla mnie ceną.
Gdy mowa o treściach wideo, pamiętajmy, że nie wszystkie platformy oferują w cenie usługi hosting plików audiowizualnych. W takiej sytuacji do kosztów platformy dojdzie abonament na Vimeo lub inny serwis tego typu. Zadania domowe, śledzenie postępów, forum online, wystawianie dyplomów ukończenia - to wszystko może, ale nie musi wejść w skład platformy edukacyjnej.
Ja zdecydowałem się na użycie platformy Skyier - choć pozbawiona jest wodotrysków, to zakres funkcji jest wystarczający a cena zawiera hosting nagrań wideo (wrzuciłem testowo plik mający 6 GB, zadziałał). Muszę tu podkreślić wyjątkowo dobry kontakt z twórcą Skyiera Maciejem Lochem, który cierpliwie odpowiadał na wszystkie pytania i wątpliwości - choć moje wahanie trwało długie tygodnie.
|
|
|
|
Nazwa "koszyk" może nieco upraszczać rzeczywistość, bo komponenty tego typu często są sercem e-commerce - integrują magazyn, płatności, wysyłki, śledzenie paczek, obsługę klienta i tak dalej. W większości sklepów internetowych koszyk jest jednym z kluczowych modułów.
Przy sprzedaży szkoleń rola koszyka jest jednak inna - ma on być serwisem, do którego mogę odesłać klienta z bloga, newslettera czy social mediów. To od ergonomii koszyka będzie zależało, jak sprawnie przebiegnie proces zakupowy. Czasem jego funkcje są zawarte w platformie edukacyjnej (np. w Skyier).
Czemu więc zdecydowałem się na SalesCRM firmy Imker? Wyprzedzała go jego reputacja - system SalesCRM był chwalony dawno temu przez Michała Szafrańskiego, a całkiem niedawno przez Jakuba Mrugalskiego. Po przetestowaniu zdecydowałem się na zakup, przekonała mnie funkcja podglądu zamówień, wyświetlania statystyk transakcji, wszechstronna integracja z serwisami zewnętrznymi i wiele innych. Spore znaczenie miała też korespondencja z Krzysztofem Bartnikiem, właścicielem Imker - świetnie czuje on tematy e-commerce, sporo uczę się z jego newslettera.
Alternatywne koszyki to Easytools albo 1koszyk, ale one mniej pasowały do mojej wizji. Przy braku koszyka automatyzacje możemy wprowadzić za pomocą Zapiera lub Integromatu.
|
|
|
|
Jak wygląda proces sprzedażowy? |
|
|
|
Centralną rolę pełni SalesCRM, który spina cały proces. Wygląda to tak:
Klient czyta bloga / newsletter / stronę sprzedażową i znajduje tam link dodający produkt do koszyka, np. taki. Po kliknięciu przechodzi do SalesCRM.
Klient wypełnia dane do faktury, wybiera metodę płatności z katalogu TPay, klika przycisk „Zamawiam i płacę”
Klient trafia na stronę TPay (a z niej ew. na stronę szybkich przelewów w swoim banku) i dokonuje płatności. Po udanej płatności klient zostaje przekierowany na landing page z informacją, że faktura i link do kursu/szkolenia przyjdzie mailem.
TPay przekazuje informację zwrotną o udanej płatności do SalesCRM.
SalesCRM wywołuje przez API serwis InFakt, przekazując informację o danych do faktury (nabywca, przedmiot zakupu, kwota).
InFakt tworzy nową fakturę i wysyła ją e-mailem do klienta.
SalesCRM wywołuje przez API serwis Skyier, przekazując informację o danych do udostępnienia kursu
Skyier dodaje nowego użytkownika (chyba, że ten już istnieje), przydziela mu dostęp do odpowiedniego kursu/szkolenia oraz wysyła maila z linkiem do strony logowania.
SalesCRM wywołuje przez API serwis MailerLite, przekazując informacje o nowym uczestniku wskazanego kursu/szkolenia
MailerLite przypisuje przekazany adres e-mail do grupy nabywców danego kursu/szkolenia, dzięki czemu będę mógł pominąć ich przy wysyłaniu reklamy już posiadanego produktu
Przez pewien czas aktywna była jeszcze jedna automatyzacja:
|
|
|
|
Ile to wszystko kosztuje? |
|
|
|
Uwaga - jeśli dopiero zaczynasz próby monetyzacji swojego bloga, oszczędzaj! Na początku nie potrzebujesz koszyka, wystarczą linki inicjujące płatność bezpośrednio w bramce. Zamiast płatnej platformy edukacyjnej możesz użyć Wordpressa z pluginami i ręcznie nadawać dostępy (albo wysyłać klientom link do niepublicznego wideo na Youtube). Zadbaj o to, aby najpierw zacząć zarabiać a dopiero potem inwestować w narzędzia zwiększające komfort pracy. Ja też zaczynałem po taniości, o czym można przeczytać tutaj.
Niektóre z opisanych w poprzednim rozdziale produktów i usług mają stałą cenę, w przypadku innych mamy do czynienia z procentem od sprzedaży. Chcę pokazać strukturę kosztów na przykładzie bliskim rzeczywistości, więc przyjmuję następujące założenia:
tam, gdzie to możliwe kupuję roczne abonamenty
przeprowadzam w ciągu roku dwie kampanie sprzedażowe
każda kampania osiąga przychody w wysokości 80 tysięcy zł
nie jestem płatnikiem VAT
Wszystkie ceny poniżej to kwoty brutto, z VAT-em (nie jestem płatnikiem VAT, więc ceny netto nie mają dla mnie znaczenia).
Idąc po kolei - bramka płatności. Opłata wynosi od 1.20% (przelew) do 1.39% (BLIK) przekazywanej kwoty. BLIK jest najpopularniejszy, więc przyjmuję średnią prowizję 1.35%. Ta pozycja będzie kosztowała 2160 zł rocznie czyli 180 zł miesięcznie.
Fakturowanie - konkurencja na tym rynku musi być mordercza, bo ceny są ekstremalnie niskie. Za inFakt zapłaciłem w maju 177 zł rocznie, czyli niespełna 15 zł miesięcznie. W tej cenie mam dostęp do API i możliwość wystawienia nieograniczonej liczby faktur przychodowych. Mój abonament obejmuje tylko trzy faktury kosztowe, co mi nie przeszkadza, bo przy ryczałcie i tak ich nie rejestruję. Oto link afiliacyjny do inFaktu - tobie da 10% zniżki a mi prowizję.
Platforma edukacyjna - tutaj długo biłem się z myślami. Umiem programować, więc mogłem dostosować do swoich potrzeb jeden z wielu darmowych systemów do udostępniania treści. Jednocześnie bałem się, że taka oszczędność pieniędzy będzie się wiązać z nieprzewidywalną ilością czasu na późniejsze utrzymanie i poprawki. Cały czas spoglądałem też w stronę Skyier, który miał wszystko, co mi potrzeba, lecz kosztował za dużo.
Sytuacja, w której chcę coś kupić, ale nie muszę, jest idealna do negocjacji. Skontaktowałem się z Maćkiem Lochem, opowiedziałem o wątpliwościach i… wynegocjowałem rabat. Za Skyier płacę 96 zł miesięcznie (brutto) plus 1.5% od wartości sprzedaży, co w opisanym przypadku da 3566 zł rocznie (297 zł miesięcznie). Dodam, że nie musiałem dopłacać za przygotowaną wg moich życzeń integrację Skyiera z SalesCRM.
SalesCRM czyli koszyk to - wraz z opłatą wdrożeniową - kwota 2394 zł rocznie czyli 199 zł miesięcznie. To cena regularna, może dowiem się czegoś o rabatach dla zadowolonych blogerów?
Odkąd blog zaczął przynosić większe pieniądze, korzystam z usług biura księgowego, co kosztuje 2952 zł rocznie (246 zł miesięcznie).
Za usługi MailerLite czyli e-mailową listę dystrybucyjną płacę rocznie 218 euro, to abonament za przedział od 2500 do 5000 subskrybentów. To dziś 1060 zł rocznie lub 88 zł miesięcznie.
W banku uiszczam 72 zł rocznie za kartę płatniczą (6 zł miesięcznie).
Hosting w Dreamhost kosztuje 155 USD czyli jakieś 770 zł. Co roku myślę o przejściu na coś tańszego, ale wisi tam kilka kont i usług podarowanych znajomym, migracja zajęłaby kilka dni, Dreamhost służy mi wiernie od 2005 roku więc… co roku odsuwam decyzję o rok.
Roczny koszt utrzymania domen w OVH to 145 zł.
Nie liczę wydatków na Bonjoro (patrz tekst o Mini-Kursie Process Explorera), na które przez 3 miesiące wydałem 475 zł - to z założenia był eksperyment ograniczony czasowo i nie wchodzi w strukturę kosztów powracających cyklicznie.
Podsumowanie: w powyższym (realistycznym) przykładzie zakładającym 160000 zł rocznych wpływów, wszystkie koszty usług zewnętrznych wynoszą 13282 zł czyli 8.3% przychodu.
|
|
|
|
Jeśli chcesz sprawdzić procentowy udział kosztów w przychodach o innej wysokości, przejdź do kalkulatora w WolframAlpha i podstaw pod zmienną „x” inną kwotę.
Do wyliczonych kosztów dojdzie jeszcze 6718 zł składki zdrowotnej (4.2%) oraz 13600 zł ryczałtowego podatku (8.5%) - ale tu mogę się mylić, bo przepisów tzw. Polskiego Ładu 2.0 ani nie rozumiem, ani nie nadążam za kolejnymi zmianami (i właśnie dlatego płacę za usługi firmy księgowej). Blog to mój przychód dodatkowy, na co dzień pracuję na etacie, który opłaca mi komplet składek ZUS.
Z przykładowych 160000 zł przychodów do dyspozycji powinno zostać do dyspozycji jakieś 126000 zł.
|
|
|
|
Czy opisany zestaw ma jakieś wady? |
|
|
|
Niewiele - i dążę do tego, aby je wyeliminować. W odnotowanych do tej pory problemach chodzi w zasadzie o to samo: gdy integracja między usługami zewnętrznymi zawodzi, muszę pełnić rolę pośrednika w komunikacji, bo usługodawcy nie mogą komunikować się bezpośrednio (RODO, srodo). Niestety, e-mailowy ping-pong w rodzaju „oni wysłali to, ja zobaczyłem owo, napiszcie co doszło do was i co odesłaliście” to nie jest efektywny sposób rozwiązywania problemów.
Najlepiej byłoby, gdyby każdy z systemów udostępniał w panelu administratora pełne logi z webhooków przychodzących i wychodzących. To pozwoliłoby power-userom w samodzielnej diagnostyce i zgłaszaniu błędów od razu do tego serwisu, w którym coś nie działa jak powinno. Czy SalesCRM, Skyier i InFakt mnie słyszą? Z góry dzięki!
|
|
|
|
Kilka razy dostałem pytanie, dlaczego nie udostępniam swoich szkoleń na platformie Udemy. Pytający nie zdają sobie sprawy, jak żałośnie niski procent przychodów otrzymuje tam autor.
Załóżmy, że sprzedaję swoje szkolenie za 400 zł. Moje koszty usług zewnętrznych to 8.3% (33 zł), zostaje mi 367 zł.
Teraz zmiana - sprzedaję szkolenie przez Udemy i ktoś je kupił przez aplikację w komórce za 399.99 zł. Udemy odliczy 23% VAT, zostanie 325 zł. Odliczy 30% prowizję Google/Apple, zostaje 227 zł. Z tego jeszcze 3% opłaty transakcyjnej, zostaje 220 zł. Z tego jako instruktor dostanę sute 37% czyli 81 zł.
To nie pomyłka? Z 400 zł ceny sprzedaży dostanę od Udemy 81 zł czyli jedną piątą?
Gorzej! Udemy ma wieczne promocje na które autor musi się zgodzić, kurs wyceniony na 400 zł będzie chodził poniżej 300 zł. W zasadzie jedyne, co Udemy mi gwarantuje, to minimalny przychód na jednej sprzedaży w wysokości 32.99 zł.
Ktoś może zauważyć, że jako autor szkolenia generuję linki do Udemy dające mi 97% przychodów ze sprzedaży. Pamiętajcie - to będzie 97% z wyliczonych wyżej 227 zł, nie z 400 zł.
Wkładam sporo wysiłku w promocję swojej marki i sprzedaję produkty na własnych warunkach. Wchodząc na Udemy promowałbym markę Udemy i całkowicie uzależniał się od cudzego sklepiku.
A może to by się mimo wszystko opłaciło? Może zarobek 10x niższy, ale za to sprzedam 20x więcej? Zerknijmy do raportu giełdowego Udemy - w pierwszej połowie 2021 roku ok. 55 tysięcy autorów płatnych kursów zarobiło średnio 262 dolary miesięcznie. Mediana musi być jednak niższa, bo tylko 6 tys. autorów przebiło próg 166 dolarów miesięcznie. Moja średnia miesięczna sprzedaż z ostatniego roku (pierwsza edycja szkolenia ze scrapingu i przedsprzedaż drugiej edycji) to przeszło 2300 dolarów. A przecież kursy po polsku to rynek kilkadziesiąt razy mniejszy, niż rynek kursów po angielsku! Albo ja robię coś całkiem dobrze, albo autorzy na Udemy bardzo źle. Albo - pssst - Udemy nieprzytomnie zdziera.
Tyle w temacie zewnętrznych platform edukacyjnych. Nie ma mnie tam i nie będzie.
|
|
|
|
Pamiętacie, jak w marcu 2021 pisałem, że zostałem pozwany o ochronę dóbr osobistych za tekst o komunikatorze Usecrypt Messenger? Wygrałem tę sprawę. Ta informacja poszła na social media, gdy tylko postanowienie sądu się uprawomocniło, ale jakoś nie było wcześniej okazji wspomnieć o tym w newsletterze.
Historia - w październiku 2020 opublikowałem artykuł o usterce w komunikatorze Usecrypt Messenger. Opisałem w nim, na czym polegały dwie podatności w funkcji zapraszania nowych użytkowników - link bez HTTPS oraz użycie zewnętrznej usługi przekierowującej.
Jak być może wiecie, blog Informatyk Zakładowy jest zarejestrowanym czasopismem, więc zastosowanie mają przepisy prawa prasowego. Spółka stojąca za Usecrypt Messengerem skorzystała z prawa do publikacji sprostowania (miało wady, ale co tam). Ja z kolei skorzystałem z prawa do polemiki ze sprostowaniem.
Zdawałoby się, że to zakończy sprawę, ale w tle zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Ten newsletter jest zbyt krótki, by dziś tu o nich pisać. Dość powiedzieć, że na początku marca 2021 razem z kolegami z Niebezpiecznika oraz Zaufanej Trzeciej Strony opublikowaliśmy oświadczenie trzech redakcji. Wtedy można się już było spodziewać, że to nie koniec - i faktycznie.
W połowie marca 2021 odebrałem pozew cywilny o zaniechanie naruszeń dóbr osobistych i usunięcie skutków naruszenia. Pierwszy raz w życiu! Napisałem o tym na social mediach i od razu dostałem od Was masę wsparcia i ofert pomocy finansowej.
Cóż było robić, oprawnikowałem się, przygotowaliśmy z panią mecenas odpowiedź na pozew i już w styczniu 2022 (po 10 miesiącach czekania) odbyła się pierwsza rozprawa. Trzy kolejne rozprawy zostały zaplanowane na kwiecień. Moi świadkowie opowiedzieli sądowi, jak wygląda typowy proces zgłaszania podatności (responsible disclosure), na czym polega bug bounty, czemu służy uzgodnione embargo, dlaczego badacze publikują writeupy i dlaczego bywają nagradzani dużymi kwotami pieniędzy. Co powiedzieli świadkowie strony powodowej?
Nic nie powiedzieli. Jedyne, co wydarzyło się na przedostatniej rozprawie, to odczytanie pisma o wycofaniu pozwu ze zrzeczeniem roszczeń. Co to oznacza w tłumaczeniu z prawniczego na nasze? Po pierwsze - jestem stroną wygraną. Po drugie - sprawa jest traktowana jak osądzona, więc nie można jej wnieść do sądu po raz drugi. Po trzecie - sąd przyznał mi zwrot kosztów zastępstwa procesowego w wysokości sześciokrotności stawki minimalnej, co jest podobno wielką rzadkością.
Na swoją obronę musiałem wydać dużo więcej, niż przyznany mi zwrot kosztów. Sama tylko odpowiedź na pozew miała kilkadziesiąt stron i kilkadziesiąt załączników. Rok temu bardzo wielu z Was złożyło mi propozycję wsparcia finansowego - i zrobiłem z tego dobry użytek. Dla siebie nie potrzebowałem ani złotówki, bo było mnie stać na usługi kancelarii prawnej. Skorzystałem jednak z życzliwości tych wszystkich, którzy gotowi byli wesprzeć mnie w sporze z Usecryptem i poprosiłem o wpłaty na rzecz Ukrainy. Zebraliśmy aż 8 tysięcy złotych!
Proces sądowy pochłonął nieco nerwów i masę czasu. Na szczęście udało się domknąć temat działaniem mającym dużo głębszy sens i znaczenie.
|
|
|
|
Profile Informatyka Zakładowego są obecne na Twitterze, Facebooku i Linkedinie. Wzrost liczby obserwujących w ciągu minionych dwóch lat wygląda następująco:
|
|
|
|
Czemu Twitter i LinkedIn rosną? Nie wiem. Czemu Facebook nie rośnie? Nie wiem. Czy drażni mnie, że głupotki klikają się świetnie a linki do artykułów słabo? Jak cholera.
Te całe sociale to jedna wielka loteria. Nigdy nie wiadomo, z jakim odzewem spotka się kolejny wpis. Pal licho memy czy głupie obrazki, ale gdy wrzucam link do nowego artykułu, to chciałbym dotrzeć z nim do zainteresowanych czytelników. No i na to tylko czekają te wszystkie Facebooki, Twitterki i Linkediny - żebym się w końcu zniecierpliwił niską klikalnością i płacił im za promocję wpisów.
W ogóle mam wrażenie, że półtora roku temu wrzucenie linka w sociale przynosiło znacznie lepszy efekt. Spójrzcie na końcówkę 2020 i pierwszy kwartał 2021 na poniższym wykresie - moje zasięgi w socialach były wówczas ponad 5 razy mniejsze, jednak „szpilki” na wykresie są wyraźnie większe, niż w całym roku 2022.
|
|
|
|
Nie jestem w stanie powiedzieć, skąd wynika aż taka różnica. Social media zmieniły algorytmy? Moje konta trafiły do kubełków z bardziej przycinanymi zasięgami? Udział ad-blockerów wzrósł na tyle, by pomiary Google Analytics straciły wiarygodność? Nie wiem.
Kiedyś martwiłbym się tym bardziej. Odkąd pogodziłem się z niezbyt dużą oglądalnością - jest luz.
|
|
|
|
Eksperymenty z programami afiliacyjnymi były raczej incydentalne - nie spodziewałem się tu żadnych istotnych przychodów, ale co mi szkodziło sprawdzić. Oto bieżący stan moich kont afiliacyjnych:
Aliexpress: 58.55 USD
Amazon: 7.03 zł
Ceneo: 225.34 zł
X-kom: 116.53 zł
Ciekawostka - w X-kom prawie cała prowizja pochodzi z jednego dużęgo zamówienia na NAS z czterema dużymi dyskami. Ktoś wziął do serca moje porady dotyczące backupów!
|
|
|
|
Ufff… Ten newsletter był długi. Być może za długi? Daj znać, że dotarłeś/aś aż tutaj, najlepiej napisz w odpowiedzi „newsletter był za długi” albo „newsletter był w porzo” albo co tam szczerze o nim sądzisz. No i jeszcze raz przypominam o ankietce, link jest tu: https://tally.so/r/mZjqja
A na blogu lada tydzień towar premium - nowa gawęda. Na razie istnieje w postaci 115 slajdów, ale jak zacznę gadać to… To będzie o czym! Do usłyszenia!
|
|
|
|
Pozdrowienia! Tomek Zieliński
|
|
|
|
|
|