Pewnego dnia w 2021 roku znalazłem się na forum poświęconemu jakiejś starszej elektryce. Czegoś tam szukałem. Hobbyści chwalili się swoimi osiągnięciami, budowaniem własnych sprzętów i innych takich. Był tam jeden człowiek o pewnym pseudonimie. Zanonimizujmy te dane, nazwijmy go Panem X.
Intrygujący pseudonim. Postanowiłem poszukać więcej informacji o nim. I tak trafiłem na jego prywatne projekty, udostępnione na pewnym serwerze. Zauważyłem, że wykorzystuje kamerę do podglądu widoku z mieszkania i chwali się tym w sieci. Cel mnie nie interesował. Interesował mnie widok z okna.
Dzięki danym z kamery i Mapom Google udało się ustalić adres, który był powiązany z obrazem z kamery. I dzięki temu udało się namierzyć jego mieszkanie. Przynajmniej numer bloku. A tam mieszkał pewien Andrzej (czyli nasz Pan X; imię zanonimizowane). Andrzej miał również inny projekt - chwalił się przejechanymi kilometrami swojego samochodu. A tych kilometrów było naprawdę sporo w ciągu roku.
Ale to nie koniec. Andrzej nie zabezpieczył danych lokalizacyjnych, więc można było zobaczyć na Mapach Google całą jego trasę - każdy przejechany kilometr zarejestrowany. Teraz już nie tylko wiedziałem, gdzie mieszka, ale też jakie firmy i restauracje odwiedzał. Na tym etapie wiedziałem o Panu X już naprawdę wiele.
Ale to jeszcze nie wszystko...
Podczas przeszukiwania serwera, na którym znajdowała się zewnętrzna kamera, natrafiłem na coś jeszcze... Niezabezpieczona kamera w środku mieszkania! Okazało się, że Pan X nie zadbał o jej zabezpieczenie - po prostu ją podłączył i uruchomił. Na początku ekran był czarny, a ja myślałem o rezygnacji. Ale wtedy spostrzegłem sterowniki. Mogłem nimi manipulować kamerą. A co więcej, kamera miała głośnik! Zwiększyłem głośność i... usłyszałem chrapanie. Obrazu nadal brakowało.
I nagle na coś wpadłem - skoro Pan X śpi, to zapewne ma zgaszone światło. A skoro urządzenie ma głośnik i zdalne sterowanie, ma pewnie też... tryb nocny! Bingo! Na ekranie kamery pojawił się Pan X.
|