Czyli o tym co nie wyszło na siłowni, a może Tobie wyjdzie na zdrowie



Cześć!

To pierwszy newsletter w nowej edycji, dlatego jestem dość przejęta i ciekawa Waszego odbioru. Po jego przeczytaniu koniecznie dajcie znać czy podoba Wam się taka forma i czy chcecie kontynuacji?

O czym przeczytasz w dzisiejszym newsletterze?

📍O pierwszych nadziejach związanych z L-karnityną i zwrocie w kierunku PCOS

📍O tym jakim osobom L-karnityna może pomóc, a jakim niekoniecznie

📍Jeżeli stosować, to w jakich dawkach i jak długo


Chwileczkę, bo się poplątałam…

L-karnityna, kreatyna, keratyna. Nie dość, że plącze się język, w głowie też może się pomieszać. Jeżeli otaczają Cię aktualności ze świata zdrowia, to pewnie z tymi pojęciami też masz styczność.

My dziś będziemy rozmawiać o L-karnitynie. To jest związek, który naturalnie występuje w ludzkim organizmie (i diecie), działając sobie w komórce na drodze utleniania, mówiąc kolokwialnie “spalania” kwasów tłuszczowych. Najwięcej jest jej w naszych mięśniach.

Dla jasności jeszcze - kreatyna również występuje w mięśniach, ale jej rolą jest głównie pomaganie w tworzeniu białek mięśni. Tak, bardzo lubią ją pakerzy.

A keratyna z kolei buduje w dużej mierze nasze włosy, paznokcie i naskórek.

Krótko o historii zapomnianej gwiazdy

W latach 90. ubiegłego wieku z L-karnityną wiązano wielkie nadzieje. Wierzono, że będzie magicznym środkiem na odchudzanie, co ochoczo podchwycili kulturyści, którzy przed zawodami starają się zredukować zawartość tkanki tłuszczowej do minimum.

Jej działanie polega na “wprowadzaniu” do mitochondrium w komórce kwasów tłuszczowych, które następnie są tam spalane. Problem polegał tylko na tym, że w przypadku suplementacji, L-karnityna wcale tak łatwo nie współpracowała i nie wnikała z wielką chęcią do komórek.

Wydawało się, że nic z tego.

Poddano ją więc serii eksperymentów, niektórych mało intuicyjnych. W jednym z nich okazało się, że wow, L-karnityna efektywnie wnika do komórek, ale podawana razem z insuliną. W formie zastrzyku. Jak wiemy, insulina jest tym czynnikiem, który pozwala różnym składnikom, czy to białkom, czy to glukozie, wnikać do wnętrza komórki. I przy okazji l-karnitynie również. To temat na osobny newsletter, ale wstrzykiwanie sobie insuliny nie należy do najlepszych metod na odchudzanie.

Później okazało się, że mimo wcześniejszych przypuszczeń, najlepiej wnika ona do komórek w towarzystwie węglowodanów. Jednak aby skutecznie zwiększać spalanie kwasów tłuszczowych, musi być podawana w dużych dawkach, przez dłuższy okres, co też jest dość kosztowne.

A jak to się ma do PCOS?

Możesz tutaj zacząć się zastanawiać, co ma piernik do wiatraka, co ma L-karnityna do PCOS? Ja zawsze nieco się śmiałam z tego powiedzenia, bo w mojej głowie przebiegał szybki tok myślowy skojarzeń piernik → mąka → młyn → wiatrak 😂

Ale wracając do tematu, historia zatoczyła koło i po kilkudziesięciu latach temat L-karnityny wrócił. Tym razem w kontekście zespołu policystycznych jajników.

Mimo tego, że jak wpiszesz sobie w Google hasło "l-carnitine pcos" to wyskoczy mnóstwo hurra optymistycznych wyników, gdzie już na pierwszy rzut oka L-karnityna poprawia wszystko - od zmniejszania obwodu talii, po szybkie zachodzenie w ciążę. Potrzeba jednak trochę obiektywizmu.

We wrześniu tego roku pojawiła się duża metaanaliza - czyli zbiór i podsumowanie wielu innych badań, z założenia bardziej wiarygodna niż pojedyncze doniesienia na dany temat.

Pan Shukri wraz z kolegami przygotowali zestawienie, z którego płyną następujące wnioski:

  • stężenie L-karnityny u pacjentek z PCOS bywa obniżone
    • LK (nazywajmy L-karnitynę tak skrótowo), może pomóc w obniżeniu stężenia cholesterolu całkowitego, trójglicerydów i LDL - które przy PCOS bywają często podwyższone, tym samym zwiększając ryzyko powikłań metabolicznych - miażdżycy naczyń i idących za tym konsekwencji
    • jak się okazuje, sama L-karnityna nie do końca wydaje się sprawdzać w roli czynnika wpływającego na zwiększenie częstotliwości owulacji, nie wpływała też istotnie na szansę na zajście w ciążę u badanych pacjentek
    • w połączeniu z cytrynianem klomifenu (np. Clostilbegyt), można odnieść dodatkową korzyść w połączeniu z L-karnityną (podobnie jak w NAC - N-acetylocysteiną, o czym piszę w ebooku “PCOS od A do Z: wiedza, dieta, suplementacja”), jeżeli chodzi o wywoływanie owulacji. Nie miało to jednak przełożenia na to ile pacjentek zaszło w ciążę.


    Trzeba jednak zauważyć, że w większości badań, które brano pod uwagę, LK nie była stosowana solo. Zazwyczaj była podawana w połączeniu z lekami (np. metforminą), żeby sprawdzić, czy dodatkowo wpływa ona pozytywnie na działanie leku. W niewielkiej części badań sprawdzano jak wpływa sama L-karnityna na zdrowie kobiet z PCOS.

    Z drugiej strony, duża część kobiet z PCOS stosuje metforminę i skoro w badaniach towarzysząca jej L-karnityna dodatkowo poprawia sytuację, to prawdopodobnie w takich “domowych” warunkach pacjentki z prawdziwego zdarzenia, można przełożyć tę sytuację.



    No dobrze, więc czy warto?

    Bazując na wynikach przytoczonych badań. Jeżeli Twoim głównym celem jest zajście w ciążę, myślę, że raczej nie. Albo przynajmniej poczekajmy na więcej badań na ten temat.

    Jeżeli stosujesz cytrynian klomifenu w celu wywołania owulacji, może to zwiększyć skuteczność takiego leczenia.

    Jeżeli natomiast masz PCOS i dodatkowo wysoki cholesterol czy trójglicerydy, pokusiłabym się o eksperyment. L-karnityna naturalnie występuje w żywności, głównie mięsie, rybach i nabiale i raczej nie powoduje skutków ubocznych, poza delikatnymi nudnościami czy biegunkami u niektórych osób, nie ma więc wiele do stracenia.

    Jeżeli tak, to w jakiej dawce?

    W badaniach wziętych pod uwagę w metaanalizie stosowane były dzienne dawki 250 mg - 3 g przez 12 tygodni. Raz lub 3 razy dziennie. Przy czym pamiętajmy, że najlepiej działa ona w towarzystwie posiłku, w którym znajdują się węglowodany. Czyli na przykład obiadu, w którym jest ryż, kasza czy ziemniaki.




    Źródełka:

    

    ✏️ Weź udział w zabawie - wyślij mi hasło!

    W odpowiedzi na tą wiadomość wyślij mi jedno hasło. Z nadesłanych odpowiedzi wylosuję jedno i nawiążę do niego w jednej z następnych wydań newslettera! Fajnie mieć wpływ na treść wiadomości ode mnie, prawda? :)

    

    Cotygodniowe polecajki

    🎧 Podcast

    📖 Artykuł

    Lista przekąsek w insulinooporności - jeden z najchętniej czytanych artykułów na Holistycznie Zdrowym blogu

    👍🏻 Jaką drobną zmianę wprowadzić w tym tygodniu?

    Kup jedno sezonowe warzywo, które NIE jest stałym bywalcem Twojej kuchni, może Ci w tym pomóc ta lista, i wykorzystaj je do przyrządzenia jakiegoś nowego, pysznego dania :)

    

    Podeślij info o newsletterze swoim znajomym!

    Jeżeli znasz osoby, które tak jak Ty interesują się zdrowym stylem życia i mogłyby być zainteresowane treściami, które wysyłam, to podeślij im link do newslettera https://holistyczniezdrowi.pl/newsletter

    

    Wszystkiego zdrowego!

    Zosia

    Anuluję subskrybcję
    Sent by MailerLite