Nadszedł wreszcie ten dzień. Najpierw płynięcie promem na inną wyspę. Podpinanie sprzętu. Super atmosfera. I pierwsze zejście pod wodę.
Było super. Widziałem piękne rzeczy i byłem zachwycony. Później, cała grupa poszła na kolejne nurkowania, a ja…czekałem, bo nie miałem ich wykupionych.
Wrócili. Już od wyjścia z wody na brzeg czuć było ekscytację. Wszyscy zachwycali się tym co widzieli. Mówili mi, że było duuuużo lepiej, niż przy pierwszym nurkowaniu. Mówili jakie ryby widzieli i jak wyglądała rafa. A jakie ławice wielkie!
Jejku, ale było mi smutno. Z jednej strony cieszyłem się z tego mojego jednego nurkowania, ale z drugiej strony było mi przykro, że nie doświadczyłem więcej.
Powiedziałem sobie, że nie chcę tak i w przyszłości muszę tak pozmieniać swoją prace / zarobki, żeby nie musieć iść na takie kompromisy. Jeżeli coś mnie bardzo interesuje to chcę po prostu z tego korzystać. To był taki pozytywny żal.
Na szczęście, parę lat później odwiedziłem Tajlandię ponowie i „odbiłem” sobie to nurkowanie. Doświadczyłem jednego z ciekawszych przeżyć z kategorii przyroda / natura i wiem, że nie warto odpuszczać takich rzeczy.
|